Logo projektu

środa, 12 lutego 2014

Uczestniczki piszą do nas....

Poniżej zamieszczamy list od uczestniczki pierwszej grupy projektu. Bardzo się cieszymy kolejnymi sukcesami, jesteśmy wzruszone i szczęśliwe!
 
"Witaj Aniu,
Tego majla mam na liście „to do” już od tygodnia, ale życie tak mi się drastycznie zmieniło z dnia na dzień, że ciężko złapać oddech, czasu ogarnąć nie mogę i tylko pozycji na tej liście przybywa…

No więc – już wiem, że wiecie. Tak, DOSTAŁAM PRACĘ! A po kolei… Po tej rekrutacji, o której miałam okazję opowiedzieć na ostatnim spotkaniu grupy wsparcia, trochę zostałam z mieszanymi odczuciami. Dużo pozytywów, ale i brak energii do dalszych poszukiwań. Raczej poczucie, że rynek pracy zrobił się bandycki. Ale spotkanie z dziewczynami dodało nowej energii, a widok kolejnej grupy, która tak prężnie depcze po piętach, hmm, szczerze – chyba się trochę przestraszyłam, ale generalnie pomyślałam, że trza działać! Miałam namiar od kolegi, nie wiedziałam zbyt wiele, tylko tyle, że jakaś firma, biegły angielski wymagany i praca od zaraz, nie mogłam się dodzwonić, w końcu (po zajęciach wtorkowych) się udało, pani od razu zaprosiła mnie na rozmowę! Dalej nic nie wiedziałam, nie miałam cv, więc wszystko na luzie, no i rozmowa poszła super. W biurze mnóstwo dzieł sztuki, plakatów z filmów z podpisami słynnych reżyserów, miałam do czego nawiązać, mówiłam o operze i tangu (wiadomo!), a tu pani właśnie pochwaliła się, że jedzie do La Scali… Po pół godzinie szefowa stwierdziła, że jestem miła (....) No i zarządziła (bo nawet nie zapytała, czy chcę (co może i lepiej, bo zaczęłabym marudzić)), że mam przyjść na następny dzień (zeszła środa) do pracy! Trochę się zdziwiłam, że praca od zaraz jest naprawdę od zaraz, ale ucieszyłam się bardzo, choć dla jasności – TO NIE JEST PRACA MARZEŃ! Firma (....) zajmuje się handlem międzynarodowym (typu części do maszyn, worki, kubki na jogurty). Ja jestem asystentką/sekretarką do kontaktów międzynarodowych (na wieść, że zacznę się uczyć hiszpańskiego bardzo się ucieszyli, bo się przyda!).

Pierwszy dzień był koszmarny, chciałam uciec, zresztą w sumie uciekłam, bo wyszłam godzinę przed czasem. I szukając kogoś, kto pobłogosławi moją ucieczkę, zadzwoniłam do kochanej (!!!) Magdy Netter (...) Po tych kilku dniach – coś tam ogarniam, co nieco rozumiem. Warunki umowy dużo lepsze niż w tym poprzednim miejscu, bo stałe godziny pracy (pon-pt, 9-17, a nie dyspozycyjność non stop), mam ubezpieczenie, którego potrzebuję, pensja nie kokosy, ale na początek przyzwoicie, i podpisałam umowę zlecenie na okres próbny na miesiąc luty, potem zobaczymy. (...)

Aniu – ogromne DZIĘKUJĘ DLA WAS!!! Ciebie, Agnieszki, Magdy, Ani, Sylwii, Dziewczyn z Henkla, całej ekipy Fundacji, za Wasz pomysł, program, Wasze serca i czas! Nie wiem, co by było gdybym do Was nie trafiła! Mam poczucie, że coś się odblokowało, chyba wyszłam z tego zaklętego kręgu, w którym mieliłam się od lat. Ogromnie dużo się u Was nauczyłam i pozostaje mi mieć nadzieję, że to nie koniec, a dopiero początek!

Ściskam Was serdecznie,
Dorota"













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz